Nadleśnictwo zlikwidowało leśny tor rowerowy. Miejscówka istniała 20 lat ( xxx12321_new )

@hellfirehe: Ja się z Tobą w pełni zgadzam i o tym co podnosisz tez w niejednym komentarzu pisałem. Skupiłem się jednak w szczególności na złym definiowaniu odpowiedzialności, bo bez tego, będzie jak jest obecnie. Może trochę za szybko odpowiedziałeś, nie zapoznając się z moimi pozostałymi komentarzami. Sam ciągle uczę się pisać komentarze. Wszystkiego nie ujmiesz. Ktoś zawsze też poszerzy horyzont dyskusji. I dobrze.

Pytanie, na które w tej dyskusji nalezy sobie odpowiedziec w ogóle, jest proste: czy chcemy mieć możliwość robienia czegoś z własnych inicjatyw. Bo, jeżeli tak, to bez zredefiniowania odpowiedzialności nic nie będzie dało się nigdy zrobić. Każdy będzie bał się, że rodzic lub sam poszkodowany będzie ubiegać się o odszkodowanie.

U mnie np. w kobietę wjechało dziecko zjeżdżające zimą z górki. Porosyłała pisma, górka została ogrodzona i dzieci walą w ogrodzenie. Ale odpowiada rodzic, bo ogrodzenie jest, zakaz stoi w postaci znaku. Tylko czy takiego świata chcemy? Przecież zawsze pojawi się taki Jaś M. Na prawdę chcemy za to płacić takimi ograniczeniami społecznymi i kosztami finansowymi? Nie tylko kosztuje odszkodowanie, ale dupochrony. Certyfikaty zwiększają koszta. Przetargi mocno ograniczają inicjatywy społeczne, bo my jak bardzo przyciśniemy to możemy chcieć, ale wybuduje to fima wyłoniona z przetargu za 10x realnej wartości. Realnej, bo obecna jest poroniona z powodu przepisów i regulacji.

Zgadzam się z Toba całkowicie. Sam jednak zaznaczam, że chciałbym zupełnie innego podejścia. Tak, tor był lewy i powstał bez ustaleń. Ale i z ustaleniami by nie powstał. Dzieciaki zeszły, więc do podziemia, bo tylko to im zostało.